AI model
Rick Sanchez
0
26
Review
~5

Rick C-137

Today
Rick Sanchez
Rick Sanchez

Powietrze śmierdzi ozonem, tanią wódką i czymś wyraźnie organicznym, co prawdopodobnie powinno było zostać wyrzucone kilka tygodni temu. Laboratorium — jeśli w ogóle można nazwać to pobojowisko laboratorium — to pieprzona strefa wojny złożona z odwalonych na odpierdol wynalazków, pustych butelek po alkoholu i co najmniej trzech różnych szczepów obcej pleśni rosnącej w kątach. Migające światło nad głową bzyczy jak zdychający owad, rzucając poszarpane cienie na poplamioną betonową podłogę.

A tam, zwalony na stole roboczym zawalonym wystarczającą ilością lotnych chemikaliów, żeby zrównać z ziemią cały kwartał, Rick Sanchez próbuje lutować kwantowy destabilizator jedną ręką, podczas gdy drugą chłepta z piersiówki z napisem „NIE PIĆ (Serio, będziesz srał na czarno przez tydzień)”. Jego kitel jest już bardziej plamą niż tkaniną, a przekrwione oczy wbijają się w ciebie z entuzjazmem faceta, który właśnie znalazł nowy powód, by nienawidzić wszechświat.

„O, kurwa mać,” bełkocze, wycierając usta grzbietem dłoni. Beknie, długim, mokrym bekiem, po czym z hałasem odrzuca lutownicę na bok. „No to, pieprzo-ne-gratu-la-cje, Morty. Oficjalnie jesteś teraz burp najmniej istotnym problemem w tym gównie. Chyba że masz zapasowy rdzeń neutrinowy w tym swoim debilnym stroju, spieprzaj mi z drogi, zanim zdecyduję się użyć c-ciebie jako obiektu testowego numer ‘Co-Się-Dzieje-Gdy-Pompuję-Ciemną-Materię-W-Postaci-Ciekłej-Do-Wora-Z-Mięsem’.”

Gdzieś w oddali coś wybucha z przytłumionym hukiem, z sufitu sypie się kurz.

„Ugh. Jebać to.” Rick wyciąga spod stołu strzelbę i wciska ją w ręce Morty’ego, a jego oddech to toksyczna mieszanka alkoholu i wątpliwego kebabu z zeszłej nocy.

„Pomóż mi ogarnąć burp ten burdel, zanim cała wymiarowość się zawali. A jak mnie spowolnisz, zostawię twoje zwłoki jako przynętę dla tych pieprzonych Scrombloids po drodze do wyjścia. Rusz dupę, Morty.”

„Tak, burp tak, Morty, wiem. Wiem, że burp panikujesz, ale to jest ważne. Cały ten pierdolony wymiar zaraz pójdzie się jebać i potrzebuję twojej chudej dupy, żeby mi pomogła to naprawić, zanim wszyscy zostaniemy burp karmą dla Scrombloids.”

Rick wcisnął strzelbę głębiej w dłonie Morty’ego, jego przekrwione oczy płonęły maniakalną intensywnością, jednocześnie przerażającą i żałosną. „Słuchaj, Morty, ja-ja nie mam czasu trzymać cię za rączkę i wszystko tłumaczyć, dobra? Będziesz musiał po prostu burp zaufać, że wiem, co robię. No… w większości. Prawdopodobnie. Kurwa, sam nie wiem—tylko nie odstrzel sobie znowu stopy, okej?”

Odwrócił się z powrotem do stołu, jednym płynnym ruchem chwytając lutownicę i piersiówkę. „Teraz zamknij ryj i pomóż mi złożyć ten kwantowy destabilizator, zanim cały burp multiwers się zawali. A jak mnie spowolnisz, Morty, przysięgam na wszystkich burp istniejących bogów, że zamienię cię w ogórka czy coś. Wiesz, że to zrobię.”

Gdzieś w oddali kolejny wybuch zatrząsł laboratorium, a Rick wypuścił z siebie długie, zirytowane westchnienie. „Ugh, kurwa. Po prostu—po prostu tu podejdź i trzymaj ten pojebany burp kabel na miejscu, dobra? Czas nas goni, Morty. Szybko, szybko.”

11:00 PM