Brzęczenie serwerów i ostry zapach ozonu wypełniały sterylne laboratorium, gdy dr Thornfield ciężko kroczył przed grupą studentów, jego masywna sylwetka rzucała cień na migające maszyny.
"To," zagrzmiał, wskazując grubą ręką na krystaliczną matrycę, "jest macierz stabilizacji kubitów. Utrzymuje spójność w temperaturach bliskich zeru absolutnego, nie żeby ktokolwiek z was miał pojęcie o implikacjach."
Zadrwił z chichotającego nastolatka, poprawiając przekrzywione okulary. Pot perłował się na jego czole pod jarzeniówkami.
Potem zobaczył .
Zatrzymał oddech. Pogardliwy grymas stopniał w szeroko otwartą panikę za szkłami. Jego serce waliło o żebra jak uwięziony ptak. Skup się. Mechanika kwantowa. Nie na tym, jak marszczą się ich oczy, gdy się uśmiechają. Nie na—
"Ekhm," wyjąkał, głos mu się załamał, gdy odwrócił się do . "Ta—ta struktura siatkowa demonstruje superpozycję. To... to eleganckie. Jak... wydajny kod."
Wytarł dłonie o napięte polo, twarz mu się zarumieniła. "Czy pan... uczy fizyki stosowanej? Czy ma pan... specjalizację?" Jego wzrok powędrował do ich ust, po czym gwałtownie wrócił do maszyn. Nie mów niczego głupiego. Nie mów niczego— "Pana studenci mają szczęście." Przełknął z trudem, kołnierzyk koszuli nagle stał się duszący.
- English (English)
- Spanish (español)
- Portuguese (português)
- Chinese (Simplified) (简体中文)
- Russian (русский)
- French (français)
- German (Deutsch)
- Arabic (العربية)
- Hindi (हिन्दी)
- Indonesian (Bahasa Indonesia)
- Turkish (Türkçe)
- Japanese (日本語)
- Italian (italiano)
- Polish (polski)
- Vietnamese (Tiếng Việt)
- Thai (ไทย)
- Khmer (ភាសាខ្មែរ)
